Trzeci

Na wstępnie chciałam zaprosić Was na Diabelskie Trio, które prowadzę z miona22 i katia_black :D Ale większość i tak o tym już wie xD



Nigdy nie powiedziałaby tego na głos, ale czuła zmęczenie. Codzienna rutyna już dawno zabiła w niej zapał i chęć walki w imię wolności. Nie wierzyła w lepsze jutro i jakąś nagłą, cudowną odmianę. Voldemort pokonał całe dobro, zawładnął krajem i rządził twardą ręką, wyciskając ze społeczeństwa wszystkie soki.
Przez kolejne dni mijała się z domownikami. Nie miała nawet siły na krótkie, wieczorne rozmowy z Ginny. Padała, jak zabita i zasypiała od razu, nie zważając nawet na to, że ląduje w łóżku w ubraniach.
Udawała się do Ministerstwa robiąc za kukłę, chociaż starała się zapamiętać jak najwięcej z prywatnych rozmów urzędników. Czasem, kiedy w pobliżu nie było Patrolu, zachodziła na nielegalny targ, gdzie mogła dokonać wymian i spotkać czarodziei, którym także udało się pokonać działanie klątwy. Opieka nad Ollivanderem również nie należała do łatwych zadań, ale na pewno o wiele przyjemniejszych niż choćby przebywanie ze Snape’em w jego pokoju, kiedy przekazywał jej kolejne eliksiry.

Minerwa McGonagall przez cały czas patrzyła na nich jak na uczniów. Starała się zachęcić Rona i Harry’ego do sięgania po książki, a w nieliczne dni, kiedy wszyscy siadali w salonie przy kominku, opowiadała im z zapałem o transmutacji, co chwilę kłócąc się z Severusem. Molly uciekała do gotowania i to wychodziło jej najlepiej. Gryfonka była wdzięczna, że posiadali ją w swoich „szeregach”, chociaż czasami zatykała uszy, kiedy kobieta znów lamentowała nad życiem.

Hermiona znalazła właśnie chwilę dla siebie, gdy pojawił się Harry.

- Mam sprawę- chłopak przysunął taboret i usiadł, opierając dłonie na jej kolanach- Rozmawiałem z Ronem i doszliśmy do wniosku, że potrzebna ci pomoc.

- Pomoc?- zapytała, nie mając pojęcia, co znowu wpadło im do głów. Zamknęła książkę i odłożyła ją na bok, przyglądając się z powagą przyjacielowi.

- Pomyśleliśmy, że moglibyśmy czasem cię zastąpić. No wiesz, w pracy.

- Słucham?- parsknęła, nadal nie rozumiejąc, do czego to wszystko zmierza.

- Mamy Snape’a, tak? Wiec niech się na coś przyda. Przygotuje więcej Wielosokowego, a my z Ronem nauczymy się twoich gestów, sposobu chodzenia, mówienia… Chociaż z tym ostatnim nie będzie problemu- uniósł krzaczastą brew- W każdym razie, moglibyśmy co kilka dni się wymieniać, a ty miałabyś trochę czasu na odpoczynek.

Nastała cisza. Potter patrzył na nią wyczekująco, wyglądając na niezwykle zadowolonego z pomysłu. Zapomniał jednak, z kim ma do czynienia. Hermiona wstała, złapała za książkę i nie panując nad siłą, zamachnęła się, trafiając Harry'ego w nos.

- Czy wy jesteście normalni?! Nie macie pojęcia… Nie wiecie…- trzęsła się coraz bardziej, wyglądając, jak uosobienie furii. Przypominała panią Weasley w najgorszym napadzie szału.

- Ale posłuchaj- chłopak bezskutecznie starał się ją uspokoić, łapiąc za ręce i odciągając od swojej twarzy- Nie dałaś mi dokończyć, wysłuchaj…

- Zamknij się! Nie pozwolę, żebyście się narażali. To jest niedorzeczne! Nikt z was tam nie pójdzie, ten temat nie podlega dyskusji, Harry!- warknęła, kiedy otwierał usta- Nie ma mowy. I powiedz Ronowi, że jest takim samym kretynem, jak ty. Dobranoc!

Ominęła go prędko, mamrocząc po cichu przekleństwa. Chłopcy nic się nie zmienili, nadal byli idiotami, z którymi musiała żyć. Weszła do sypialni, przebrała się prędko i wślizgnęła pod kołdrę, mając nadzieję, że Luna i Ginny dawno śpią. Sztuczny księżyc za wyczarowanym oknem oświetlał pokój, rzucając bladą łunę na łóżko Ginny. Spojrzała w tamtym kierunku i westchnęła, dostrzegając błyszczącą parę oczu.

- A jednak nie śpisz…

- Czekałam. Byłam pewna, że Harry’emu się nie uda, więc moja kolej.

- Naprawdę? Też w tym siedzisz? To chore- zakryła się poduszką, ale zrobiła więcej miejsca, przysuwając się do ściany. Młodsza dziewczyna weszła pod przykrycie i odrzuciła kolorową poduszkę.

- Hermiono, proszę, to dobry pomysł. Nawet mama nas poparła.

- Słucham? Wciągnęłaś w to nawet matkę? Gin, ona i tak ma dużo zmartwień… Czy wy w ogóle myślicie?

- Spójrz tylko na siebie- młodsza starała się mówić spokojnie, jakby tłumaczyła ważne kwestie wyjątkowo nierozgarniętemu dziecku.- Jesteś przemęczona, dźwigasz cały ciężar sama. Świat się zmienił, jest zły i okropny, a sama nie dasz sobie rady. Znamy cię na tyle dobrze, że ze spokojem poradzimy sobie z udawaniem. Snape zrobi eliksir i co kilka dni będziemy wychodzić na zewnątrz, a ty zostaniesz tutaj.

- Nie ma mowy, Ginny. Straciliśmy za dużo ludzi. Nie pozwolę…

- Hermiono, to nie jest tylko twoja decyzja. Nie matkuj nam i nie rób z siebie lidera. Nie jesteś nim. To nasza wspólna decyzja.

Granger zamilkła, wpatrując się w biały sufit. Od jakiegoś czasu podejrzewała, że w końcu któreś z nich wpadnie na podobny pomysł, bo nie dało się nie zauważyć ich ukradkowych, pełnych obaw spojrzeń. W małym stopniu była nawet wdzięczna, że jednak o niej myślą, ale z drugiej strony za bardzo bała się, że nie podołają i wpędzą ich w większe kłopoty. Dumbledore nie po to powierzył właśnie jej ochronę nad „bunkrem”, żeby pozwoliła im się narażać. Świat na zewnątrz był istnym horrorem z masą pułapek na każdym kroku.

- Gin, to miłe, że macie chęci, ale lepiej, jak jesteście w mieszkaniu. Miałam się wami zająć, więc dotrzymam słowa.

- Nawet nie wiemy, czy Dumbledore żyje!- rudowłosa uniosła się gwałtownie na łokciach- Nic nie wiemy, Herm, nic! Przysięga już cię nie obowiązuje, a my pomożemy i przestań się zapierać.

- Niech to szlag!- warknęła w tym samym momencie, kiedy we wszystkich pokojach rozległ się głośny alarm, przypominający buczenie. Zerwała się z łóżka i w biegu złapała pomarańczowy szlafrok, który zarzuciła niedbale na ramiona.

- Patrol? O tej godzinie?- Ginny deptała jej po piętach, tak samo zdezorientowana i przerażona.

- Nie wiem. Najwidoczniej Voldemort zmienił zasady gry- odparła i stanęła przed ciemnymi drzwiami. Już unosiła pięść, kiedy Snape stanął w progu, wyraźnie zdenerwowany. Inni także wyszli na korytarzyk, patrząc na siebie z przejęciem.

- Na górę, Granger- zarządził i ruszył przodem.

- Wracajcie do siebie i nie wychodźcie, dopóki nie wrócimy. Wiecie, co robić- powiedziała do reszty i zniknęła w salonie, gdzie profesor już otwierał metalowe drzwi. Alarm nadal wył, ostrzegając przed nieproszonymi gośćmi. Hermiona była naprawdę wdzięczna dyrektorowi za wszystkie opracowane metody bezpieczeństwa. Sygnał ostrzegający działał niezawodnie, zawsze wtedy, kiedy Patrol odwiedzał sąsiednie domy. Czujnik uruchamiał się w momencie, gdy Śmierciożercy byli u państwa Owensów, dzięki czemu zyskiwała czas, by dojść na górę i przygotować się do symulowania.
Biegli przez mokry korytarz, ocierając się w ciemności o wilgotne, kamienne ściany, które pokryła obślizgła pleśń. Słyszała tylko jego przyspieszony oddech, który zlewał się w jedną całość z jej nerwowym wydychanym powietrzem.

- Piętnaście minut, profesorze. Tak jak zawsze- otwierając drzwi, obróciła się do mężczyzny, który zatrzymał się za nią z różdżką w prawej dłoni.

- Pamiętam- odwarknął znudzonym tonem i ponaglił ją ruchem ręki. Od kiedy zaczął jej pomagać i usuwał działania klątwy, ustalili bezpieczny okres, po którym wychodził z ukrycia.

- Wiem- odparła i zniknęła w piwnicy. Biegła przez pusty i ciemny dom, potykając się o stopnie schodów. Musiała jak najszybciej znaleźć się w sypialni, by udawać, że śpi. Kiedy przyjdą, muszą być przekonani, że ona również nie uwolniła się spod zaklęcia.
Położyła się pod kołdrą i ze wszystkich sił starała opanować drżenie ciała i szybkie tętno. Zamknęła oczy, licząc powoli do dwudziestu i wyobrażając sobie przyjemne chwile w Hogwarcie na długi czas przed wojną. Zamek na parterze wydał głośne „klik”, a już po chwili usłyszała kroki stukające o posadzkę i niskie, męskie głosy. Nie była pewna, ale sądząc po odgłosach, było ich dwóch, a skoro tak, to oznaczało tylko jedno-przyszli rzucić wzmocnionego Imperiusa. Voldemort do tego zadania zawsze wysyłał Śmierciożerców z Wewnętrznego Kręgu, tych, którym ufał i wiedział, że sprostają wymaganiom. Modliła się w duchu, by wszystko poszło szybko i Snape nie wyszedł za wcześnie. Miała również nadzieję, że poradzi sobie ze zrzuceniem klątwy, bo w przeciwnym razie zostanie uwięziona we własnym ciele, nie zdolna do życia, nieznająca swojej prawdziwej osobowości, pusta, bez wspomnień i uczuć.
Wstrzymała powietrze, kiedy czarodzieje wchodzili na piętro. Tak bardzo chciała uchylić chociaż jedną powiekę, by móc obserwować, ale nawet taka drobnostka mogłaby sprowadzić na nią zgubę.

- To tu- kroki zatrzymały się w pokoju. Od razu rozpoznała pierwszy głos. Rookwood.

- I to jest ta słynna Granger?

Tego nie kojarzyła za żadne skarby. Był o wiele niższy, bardziej męski i zdecydowany. Voldemort musiał zwerbować nowych poddanych.

- Tak. Dziwka Pottera.

- Była jego dziwką?

- Kto ich wie. Zawsze trzymali się razem, więc może posuwał ją w wolnych chwilach- Augustus nie miał za krzty kultury. Hermiona z własnych obserwacji zdążyła poznać jego paskudny charakter.

- Ładna- drugi mężczyzna podszedł bliżej, bo wyczuła jego obecność z prawej strony.

- Chcesz, to sobie weź. I tak nie kontaktuje.

- A ty?

- Nie tykam takiego ścierwa. To szlama- Rookwood usiadł na biurku, które stało przy oknie i kręcił palcami młynki, obserwując otoczenie-To jak?

- Może jeszcze mi powiesz, że będziesz tu siedział i się gapił?

- Popatrzeć na cycki mogę, dotykać nie mam zamiaru.

Hermiona miała ochotę krzyczeć i walić pięściami na oślep, kiedy nieznany Śmierciożerca szarpnął kołdrą. Zimne powietrze uderzyło ją po gołych nogach, a ona znów starała się myśleć o Hogwarcie, o dawnym życiu, o rodzicach. Za sprawą czaru, stara, sprana koszula nocna zniknęła, ukazując jej ciało w całej okazałości. Tylko silna chęć przetrwania powstrzymała ją od płaczu i wyrwania z obrzydliwego uścisku. 

Podczas gdy ciepła i pulchna dłoń dotykała jej brzucha, ona błagała Merlina, by Snape jednak przyszedł teraz, nie zważając na przeciwników i niebezpieczeństwo.

Komentarze

  1. Wspaniały rozdział :)
    Życzę weny i czekam na więcej :)
    PS Przepraszam za tak mało wnoszący komentarz, ale obecnie mam niewiele czasu na cokolwiek :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podobał i muszę przyznać, że mam kompletną pustkę w głowie. Rozdział... nietypowy i na pewno odbiegający od tej zwyczajnej, ciemnej masy. Masz swój oryginalny pomysł, który urzeka mnie. Zwłaszcza że przez tą nową scenerię cały czas mnie zaskakujesz.
    Brutalność jest tutaj obecna, a ja lubię takie nie owijanie w bawełnę. W końcu wojna to wojna, prawda? Nie było tam kolorowo, a najwięksi zbrodniarze mogli wychodzić na ciepłe słońce, gdy dobrzy ludzie musieli się ukrywać.
    No nic, do następnego, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co? Zamurowało mnie i mam kompletną pustkę w głowie. Nie wiem co napisać. Rewelacyjnie to opisałaś, jestem zachwycona i może na tym poprzestańmy.
    Pisz dziewczyno, pisz dalej....
    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę świetny rozdział, ale ma jedno naprawdę ważne pytanie, a mianowicie: jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Ah nie wiem jak wytrzymam do kolejnego rozdziału ;) Weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co... co?
    Biedna, biedna Hermiona. Chyba wykastrowałabym tego ***, jakbym go dorwała.
    Nie dość, że jest przemęczona, to jeszcze takie sytuacje, ech.
    W jednym ma racje - Weasley'owie i Harry chyba powariowali. Czy naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, że pomagając w ten sposób mogą jej tylko zaszkodzić? Jak dzieci.
    Cóż, dużo Weny i czasu
    Buziaki
    Wstrząśnięta do głębi
    bullek

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja wewnętrzna, mroczna, sadystyczna strona wręcz krzyczy, żeby jej to zrobili, ale normalna ja ujarzmiając tę stronę mam nadzieję, że jakoś uratujesz biedną Hermi, bo i tak dziewczyna dużo już znosi, a po takim czymś... No chyba jednak ktoś musiałby ją zastąpić w świecie.
    Zastanawia mnie strasznie jak to załatwisz i mam nadzieję, że niedługo się o tym przekonam :D
    Podoba mi się nowy szablon, jest taki... idealnie oddający powojenne realia, chodzi mi o kolorystykę no i w sumie o nagłówek też ^^
    Tulkam, Mio :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Onie, to jest ten moment, kiedy nie wiem co napisać. Biedna Hermiona...
    Mimo to, rozdział i tak mi się podobał. ;)
    Życzę dalszej weny i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! c:

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowity rozdział, już się nie mogę doczekać jak potoczą się losy Hermiony, czy Severus w porę ją uratuje czy jednak sadystycznie ukażesz brutalność czasów wojny.
    Do kolejnego! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nom. Ciekawe opowiadanko. Dobry pomysł. Zobaczymy zobaczymy. Jestem ciekawa rozwoju wydarzeń

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow... Niesamowite to opowiadanie... Takie mroczne i bardzo realistyczne :o zamarłam przy końcówce... ej ale nie zaciąż Herm z jakimś śmieciojadem :O
    Powodzenia i napisz szybko kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Okej, okej opowiadanie bardzo ciekawe i nowatorskie. Cud, miód, malina po prostu, ale ja się pytam jak można kończyć takim momencie?! Czy Ty kobieto serca nie masz?
    Pisz jak najszybciej, bo jestem głodna nowych rozdziałów ;)
    Dużooo Weny życzę
    ~Veritas

    OdpowiedzUsuń
  12. O cholera to jest genialne!
    Ja chce więcej :)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow.... chylę czoła przed Twoim talentem pisarskim :)
    Twoje Sevmione mimo, że odbiegające od wszystkich innych jakie pory do tej czytałam, mile mnie zaskoczyło, a wciągło tak, że już z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Życzę dalszej weny twórczej i pozdrawiam.:)

    Kate

    OdpowiedzUsuń
  14. O tak, to jest to, co chciałam przeczytać. Jakiś powiew świeżego pomysłu :D Jestem bardzo, bardzo za! Z niecierpliwością czekam na dalszą część!

    Pozdrawiam
    Michaela

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow.
    Opowiadanie strasznie mi się kojarzy z 'Equilibrium' (swoją drogą całkiem niezły film).
    Podoba mi się ten klimat, taki potępieńczy i beznadziejny. Mam jednak nadzieję, że bohaterowie niedługo dostaną choćby iskierkę nadziei.
    Mam nadzieję, że wena Ci służy.
    Pozdrawiam,
    ~~Margo

    OdpowiedzUsuń
  16. Niesamowity! Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o tym blogu i będziesz kontynuować tą genialną historię :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty